wtorek, 23 lipca 2013

131. PROWINCJA PEŁNA SŁOŃCA


WYDAWNICTWO: MG
DATA WYDANIA:   3 listopada 2011
LICZBA STRON: 304
ISBN: 978-83-7779-009-0


„Prowincja pełna słońca” to najlepsza z trzech prowincji Katarzyny Enerlich, jakie przeczytałam. Śledzimy w niej dalsze losy Ludmiły i Zosi, które nie są usłane różami. Niespodziewanie dla wszystkich Martin opuszcza żonę i dziecko i wyjeżdża. Wyprowadza się cichaczem nie tłumacząc powodów swojej decyzji. Po rozwodzie Ludmiła zostaje sama z kredytem na dom, z maleńkim dzieckiem i minimalnymi dochodami. Jedynym wyjściem z sytuacji jest wyjazd za granicę żeby zarobić przyzwoite pieniądze. Ludmiła podejmuję bardzo trudną dla siebie decyzję i wyjeżdża do pracy do Włoch. Pracuje tam jako pokojówka w hotelu, którego właścicielką jest Polka – Miriam. Poznaje tam też Aminę – Marokankę dręczoną przez swojego męża. Obie z Miriam postanawiają jej pomóc. Ludmiła zabieram Aminę do Polski.
„Prowincja pełna słońca” to książka o niezwykłej wrażliwości na krzywdę drugiego człowieka. Bardzo bym chciała by w codziennym życiu było więcej osób zwracających uwagę na losy innych a nie tych przechodzących obojętnie. O tęsknocie za bliskością drugiego człowieka, za rozmowami, wsparciem. O miłości bardzo trudnej, ale jednak i o przyjaźni. O sztuce wyboru i o kompromisach.
Bardzo mi się podobała ta książka. Piękny słonecznik na okładce już z początku nastraja optymistycznie. To książka pełna ciekawych historii i opowieści. Dość zaskakujących zwrotów akcji. Czasem byłam wręcz zaskoczona, że tak potoczą się losy bohaterów. Wbrew pozorom czytało mi się ją dość szybko mimo znikomej ilości dialogów. Okraszona zdjęciami miejsc, o których autorka pisze stwarza niepowtarzalny klimat. I pozwala zakwalifikować ją do literatury poniekąd podróżniczej. Wraz z bohaterami zwiedzamy piękne, bogate w historię zakątki Polski. Jedyne co mi przeszkadzało ale tylko troszeczkę to opis tego co się zdarzyło w poprzednich książkach. Moim zdaniem jest on nie potrzebny. Przecież nikt nie zaczyna czytać trylogii od końca. Przynajmniej ja tak myślę. 

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU MG


 

5 komentarzy:

  1. Ja chcę przeczytać ją natychmiast:) No niestety,zabiegi przypominające historię z poprzednich części mogą być męczące, jeśli są przydługie, ale czasami przydaje się takie przypomnienie, bo nie zawsze czytelnik pamięta, co się wydarzyło w poprzednich częściach.
    - Niestety jest mało realne, by ludzie zaczęli zwracać uwagę na krzywdę ludzką, bo tłumaczą sobie tym, że to nie ich sprawa lub boją się reakcji innych, bo co oni powiedzą na to, że interesuję się czyimiś sprawami. Aby to zmienić, należy zacząć wychowywać już młode pokolenie do "interesowania się krzywdą".

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" tej autorki skradło moje serce, dlatego wszystko przemawia za tym, aby sięgnęła po kolejne powieści pani Enerlich. Jednak na razie wstrzymuję się przed czytaniem Prowincji, ponieważ obawiam się zbyt wielu opisów przyrody, czego nie znoszę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Musze powiedzieć że jakoś książki tej autorki mnie nie pociągają, może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie miałam do tej pory przyjemności obcowania z twórczością tej autorki. Będę musiała to kiedyś zmienić :)
    pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilka razy mignęła mi ta powieść przed oczami.... a ja tymczasem chciałam Cię nominować do The Versatile Blogger Award..

    OdpowiedzUsuń