WYDAWNICTWO: Harlequin/Mira
DATA WYDANIA: 20 listopada 2013
LICZBA STRON: 400
ISBN: 9788323890867
Zwiastun, który obejrzałam, opis książki i okładka sprawiły, że strasznie
chciałam przeczytać „Przywróconych” Wzięłam ją w swoje ręce i chyba nie tego
oczekiwałam.
Pewnego dnia w poukładane, rutynowe i ustabilizowane życie starszego
już małżeństwa Harolda i Lucille wkracza zamęt. W drzwiach ich mieszkania staje
niewidziany od 50 lat syn. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że
Jacob właśnie przed pół wiekiem się utopił. Aż tu nagle pojawia się u nich w
domu. Hargrave'owie słyszeli o przywróconych z telewizji, ale nie bardzo
wierzyli w to, co się dzieje. Teraz i ich spotkało to szczęście. Ich syn wygląda dokładnie tak samo jak w
chwili śmierci. Ma osiem lat, prawie w ogóle nie potrzebuje snu. Agent, który
przyjeżdża z chłopcem zadaje rodzicom podstawowe pytanie: czy chcą, aby z nimi
został? Oszalał? Oczywiście, że tak stwierdza Lucille, jednak Henry nie jest
tego taki do końca pewny. Cały czas zachowuje się w stosunku do syna z
dystansem, jednak w chwili największej próby staje po jego stronie. W miarę
upływu dni, gdy Jacob już jakiś czas mieszka w domu pojawiają się Si wątpliwości:
czy na pewno słusznie postąpiliśmy? Jednak pytanie agenta nie było takie
całkiem bezpodstawne. To wszystko nie jest takie proste. Gdyby Hargrave'owie
przemyśleli swoją decyzję z pewnością losy tej rodziny potoczyłyby się całkiem
inaczej.
Od momentu pojawienia się Jacoba na ziemi zdaje się, że przywróconych
jest coraz więcej. Wśród „normalnych” ludzi tworzy się grupa ich przeciwników,
którzy obmyślają plan jak pozbyć się nieproszonych gości. Dla przybyszów
tworzone są odrębne strefy, wręcz miasta, coś na wzór obozów, w których życie
nie jest usłane różami. Do takiego ośrodka trafiają także główni bohaterowie „Przywróconych”.
Dzięki temu możemy poznać sposób funkcjonowania obozów od środka.
Powiem szczerze: lekko rozczarowała mnie ta książka. Nie, nie była
zła. Absolutnie nie. Zabrakło w niej jakieś takiej iskry, jakiejś sensacji,
więcej mocy, napięcia. Patrząc na zwiastun i promocję tej książki czytelnik
oczekuje wielkiego wow a otrzymuje: fajna,ale... Trochę monotonna fabuła,
momentami trochę taka naciągana i sztywna. Bez wartkiej akcji, ostrych
momentów, jakiegoś takiego pazura. Ale mimo wszystko warto przeczytać tę
książkę. Jest ona o tym jak ludzie reagują na przewidziane sytuacje. O strachu,
lęku, agresji. O chęci pokazania, kto tak naprawdę jest górą. O braku
tolerancji i uczeniu jej innych, o głębokiej wierze w Boga i w to, że wszystko,
co się robi ma sens, bo jest przysłane od Niego. Autor idealnie oddaje uczucia
bohaterów. Bardzo realnie i namacalnie. Zmusza nas do przystanięcia,
zastanowienia się nad sobą i nad pytaniem: co by było gdyby to mój bliski
wrócił? Szczerze: nie wiem jak ja bym się zachowała, z pewnością nikt tego nie
wie.
Jason Mott pisze prosto, bez ukwieconego języka, dzięki czemu książkę
czyta się bardzo szybko. Mimo wielu postaci i wątków wszystko jest poukładane w
jedną wielką całość z niezwykłą precyzją i dokładnością. Polecam. Strasznie
jestem ciekawa filmu, bo słyszałam, że takowy będzie. I cieszę się, że powstała
taka książka jak Przywróceni.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU HARLEQUIN/MIRA
Widziałem dziś w Empiku, nawet przejrzałem. Bardzo chętnie bym przeczytał, zaczaję się na jakąś promocję ;-)
OdpowiedzUsuńKurcze, ja mimo wszystko mam mieszane uczucia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDokładnie jak Pani, byłam pod wrażeniem okładkowego opisu książki, chciałam ją kupić ,a tu już trafiam na drugą recenzję, która w ten sam sposób określa tę książkę: "fajna, ale...". Pozostaje jednak samej mi ją ocenić:)
OdpowiedzUsuń