Kurczę znów jakaś niemoc. Na kartce mi się pisze super: 4 recenzje już
jest (Meandry miłości, Długa zima w N. Suknia ślubna i Przywróceni), ale
nijak nie chce mi się ich przelać na komputer. W ogóle ostatnio mam
wstręt do komputera, dostęp przez telefon całkowicie mi wystarcza. Może
to tylko chwilowe, po Nowym Roku pewnie przejdzie.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
poniedziałek, 23 grudnia 2013
piątek, 20 grudnia 2013
164. DROGA DO MARZEŃ
WYDAWNICTWO: Feria
DATA WYDANIA:
9 października 2013
LICZBA STRON: 304
Z
twórczością Krystyny Mirek miałam do czynienia po raz pierwszy. I jestem
bardzo mile zaskoczona. Choć początkowo myślałam, że nie uda mi się przeczytać
„Drogi do marzeń”. Mam taki głupi nawyk, że po przeczytaniu kilku stron
zaglądam na ostatnią i czytam zakończenie. Tutaj to był niewybaczalny błąd, bo
ostatnia strona zdradziła praktycznie wszystkie sekrety. Okropnie byłam zła na
siebie. Ale po ochłonięciu, przeczekaniu kilku dni, udało się – przeczytałam. I
jestem zachwycona.
„Droga
do marzeń” to historia dwóch kobiet, które wydawałoby się, nie mają ze sobą nic
wspólnego.
Anna
– nauczycielka, matka trójki nastoletnich dzieci. Z mężem jest bardziej z
przyzwyczajenia niż z miłości. Apodyktyczna, nie znosi sprzeciwu, dyktuje domownikom
co mają robić. Anna nosi w sobie przeogromny ból i ciężar. Wspomnienie z
przeszłości, które ciąży na całej rodzinie. Dzieci chcą by matka uporała się
sama ze sobą. Mąż też nie wytrzymuje i podejmuje najtrudniejszą decyzję w swoim
życiu. Przedtem postanawia pomóc żonie w rozwikłaniu tajemnicy.
Konstancja
– rozpuszczona jedynaczka, która ma wszystko, czego zapragnie. Nie liczy się z
niczym i nikim. Wszystkich traktuje z góry, lekceważy. Jej nastawienie do życia
diametralnie się zmienia w dniu, gdy Konstancja wszystko traci. Dosłownie.
Zostało jej tylko to co ma w plecaku, ubrania na sobie i telefon. Gotówki brak,
a karty zablokowane. Zmuszona jest spać na dworcu. Najboleśniejsze dla
Konstancji jest to, że „przyjaciele”, których miała mnóstwo, gdy była bogata,
teraz odsunęli się od niej.
Mimo
to dziewczyna nie poddaje się. Postanawia udowodnić sobie, rodzinie, a przede
wszystkim zadufanym w sobie eks przyjaciołom, że jest coś warta. Że nie jest
tylko plastikową lalką, która do niczego się nie nadaje. Konstancja postanawia
zawalczyć o swoje marzenie. Chce otworzyć restaurację ze zdrową żywnością.
Przyjaciel puka się w czoło. Przecież Konstancja nie ma nic, porywa się z
motyką na słońce.
Czy
Konstancji uda się zrealizować ten śmiały plan? Czy ktoś jej w tym pomoże czy
dokona tego sama? Jak swój problem rozwiąże Anna? Czy posłucha dzieci i z innej
strony spojrzy na męża? Czy zmieni podejście do życia i trochę odpuści?
„Droga
do marzeń” to książka o tym jak niemożliwe staje się rzeczywistością. O
przejrzeniu na oczy i uświadomieniu sobie, co w życiu jest naprawdę ważne. O
niezwyklej zaciętości, determinacji i odwadze. O sile uczuć, niezwykle silnych
charakterach i radzeniu sobie z przeciwnościami losu. To książka niezwykła.
Daje ludziom wiarę w siebie, odwagę by móc coś zmienić, wreszcie siłę do
działania.
Bardzo
polubiłam bohaterów tej książki. Szczególną sympatią darzę Konstancję – mądrą,
silną, odważną kobietę, która wie, czego chce od życia. Której miłość do
drugiego człowieka jest niezmiernie silna.
Konstancja,
mimo, że straciła wszystko zyskała bardzo wiele. Dużo więcej niż miała.
Prawdziwą, kochającą rodzinę i przyjaciół.
Książkę tę przeczytałam dzięki WYDAWNICTWU FEERIA I PORTALOWI CZYTAJMY POLSKICH AUTORÓW
Etykiety:
Feeria,
Krystyna Mirek
wtorek, 17 grudnia 2013
163. BEZDOMNA
WYDAWNICTWO: Znak
DATA WYDANIA: 3 czerwca 2013
LICZBA STRON: 256
ISBN: 9788324024025
Tytułową Bezdomną jest Kinga niegdyś dobrze zarabiająca, spełniająca
się w swojej pracy żona, teraz od roku już, kobieta na dnie, na skraju upadku i
wyczerpania psychicznego.
W Wigilijną Noc Kinga postanawia się zabić. Raz na zawsze ukarać się
za swój czyn, choć karze się każdego dnia. Ale teraz chce skończyć ze sobą
definitywnie. Połyka już nawet przygotowaną na tę okazję dawkę leków, ale kto
jej przeszkadza w osiągnięciu celu. Najpierw jest to kot, który przywędrował w
ślad za Kingą do śmietnika, a zaraz potem Joanna, która właśnie postanowiła wyrzucić
śmieci. Strasznie ją zaskakuje widok kobiety w śmietniku jednak niewiele myśląc
Joanna zaprasza Kingę do siebie. Przecież jest samotna, bo w konsekwencji
pewnych zdarzeń najbliżsi się od niej odwrócili. Nie domyśla się nawet, że
Kinga ją zna i to z tej najgorszej strony. Nie zdaje sobie też sprawy z tego,
jaki wpływ spotkanie Kingi i znajomość z nią wpłyną na losy Joanny. Że od tej
pory już nic nie będzie takie samo jak kiedyś.
Kinga z pewną opieszałością, ociąganiem i nieufnością przyjmuje
zaproszenie. Zabiera ze sobą kota. Jednak niedane jest jej zasiąść do wieczerzy
wigilijnej. Po kąpieli jest tak wyczerpana, że zasypia i śpi przez dwa dni, A
gdy się budzi kobiety zaczynają ze sobą rozmawiać. Wyjawiają sobie swoje najskrytsze
sekrety. Jednak prawdziwa spowiedź ma dopiero nastąpić.
Joanna wyciąga do Kingi pomocną dłoń. Wynajmuje jej mieszkanie,
znajduje pracę. Można pomyśleć dobra dusza, kobieta anioł. Nic bardziej
mylnego. Joanna, dziennikarka z doskoku ma nadzieję napisać artykuł życia z a który
zostanie nagrodzona. Właśnie dzięki Kindze. A Kinga wkrótce staje się tak silna
i tak pewnie stoi na nogach, że postanawia odzyskać, chociaż namiastkę swojego
życia. Nie wie, że wkrótce jej nowe życie jak domek z kart. I to za sprawą przyjaciółki
i jej artykułu, na który przecież wyraziła zgodę.
Jak potoczą się losy dziewczyn? Czy uda im się osiągnąć zamierzone
cele? Jakie tajemnice przed światem skrywa Kinga? Co skłoniło ją do próby
samobójczej? A Joanna? Jak naprawdę jest? Ja Wam tego nie powiem. Przekonajcie się
sami czytając „Bezdomną”.
„Bezdomna” to druga książka z tych trudnych i bardziej ciężkich i
kolejna (nie wiem już która) tej autorki, jaką przeczytałam. Znając prozę
Katarzyny Michalak wiemy, że pisze Ona bardzo różnorodnie. Wiele spodziewałam
się po tej książce dobrego i nie zawiodłam się. Choć muszę stwierdzić, że chyba
jest trochę przereklamowana. W pewnym momencie mojego czytania utknęłam, miałam
chwilę zwątpienia, zadałam sobie pytanie: co to jest? To nie jest „moja”
Michalak.
Książka ta niesie w sobie bardzo mocny przekaz naładowany silnymi
emocjami. Trochę przeszkadzało mi tak konkretne, precyzyjne określenie chorób
psychicznych. Myślę, że czytelnikowi, zwykłemu laikowi wystarczyłoby tylko „liźnięcie
tematu”. Zmęczył mnie też dokładny opis tego, co działo się w głowie Kingi
podczas jej choroby. Ale autorka wyszła z tego wszystkiego obronną ręką. Zaskoczyła
mnie odwagą w poruszeniu tak trudnego tematu. Depresja, przeradzająca się w
bardzo trudną chorobę psychiczną i jej tragiczne konsekwencje. Problem poruszony
w tej książce dawniej był spychany w kąt, nikt o nim nie mówił. Teraz często widzi światło dzienne i
nieodmiennie bulwersuje. Denerwujący jest jednak fakt, że matki, które dokonały
zbrodni w wyniku choroby i te, które zrobiły to z zimną krwią nie powinny być
wrzucane do jednego worka. A przecież nie powinno tak być.
Katarzyna Michalak w sposób dosadny pokazuje, jakie naprawdę jest
nasze społeczeństwo. Że ludzie dla pięciu minut sławy i oczywiście dla
pieniędzy potrafią zniszczyć komuś życie. I w ogóle się tym nie przejmują.
Wręcz przeciwnie, jeszcze się śmieją i mają satysfakcję z tego, że kogoś
zgnoili. I nawet najbliższa rodzina odwraca się od córki, aby zachować pozory,
by nie być potępionymi razem z nią. Nie ważne są jej uczucia, to, że córka
potrzebuje matki w tych najtrudniejszych dla siebie chwilach. Nie ma nikogo.
Ale żeby nie było aż tak wszystko na nie. To też książka o przyjaźni
bardzo pięknej, z której obie dziewczyny nie zdają sobie sprawy. Dopiero, gdy
jest już za późno na jakiekolwiek ruchy uświadamiają to sobie.
Katarzyna Michalak porusza w swojej książce temat, wobec którego nie
sposób przejść obojętnie. Choć z początku książka mnie denerwowała, później nie
mogłam się od niej oderwać. Strasznie ryczałam, na chwilę musiałam ją odkładać
by się uspokoić i znów do niej wracałam. „Bezdomna” to bardzo dobra książka tej
autorki. Jest poważna, mocna, prawdziwa, szczera aż do bólu całkiem inna niż
jej poprzednie powieści.
Etykiety:
Katarzyna Michalak,
Znak
czwartek, 12 grudnia 2013
środa, 11 grudnia 2013
Nie do pomyślenia :(
Z pisarką Panią Katarzyną Enerlich znamy się poprzez facebooka. Wczoraj przeglądając swój profil zauważałam wpis tejże autorki że zbliża się do Stalowej Woli na spotkanie. No ja takiej okazji przepuścić nie mogłam tym bardziej, że Pani Kasia jest krajanką mojego taty. Przekopałam internet wzdłuż i wszerz jednak nigdzie informacji o żadnym spotkaniu nie było. Nie zrażona tym zadzwoniłam do biblioteki. Miła Pani poinformowała mnie że spotkanie jest w "nowej bibliotece".
Umówiłam się z Kasią, pani Katarzynie obiecałyśmy że będziemy. wszystko dopięte na ostatni guzik. Dziś rano wcześniej wysłałam dzieci do szkół coby się na autobus nie spóźnić i pojechałam. Z dworca odebrała mnie Kasia i poszłyśmy. Jakże wielce byłyśmy zdumione gdy na drzwiach biblioteki było napisane nieczynna. Postałyśmy chwilę aż wyszedł do nas ochroniarz. Powiedział, że wejście tylko z zaproszeniami. Normalnie w szoku byłyśmy. Zrobiłyśmy odwrót. Kasia pokazała mi swoją ulubioną księgarnię, dała mi piękny prezent, pogadałyśmy chwilę i pojechałam do domu. W domu pożaliłam się Pani Kasi , a ona w ciężkim szoku że nas nie wpuścili. Prosiła żebyśmy przyszły do niej. Niestety ja nie miałam już szans. Nie obróciłabym autobusem w tą i s powrotem do 15 :(
Umówiłam się z Kasią, pani Katarzynie obiecałyśmy że będziemy. wszystko dopięte na ostatni guzik. Dziś rano wcześniej wysłałam dzieci do szkół coby się na autobus nie spóźnić i pojechałam. Z dworca odebrała mnie Kasia i poszłyśmy. Jakże wielce byłyśmy zdumione gdy na drzwiach biblioteki było napisane nieczynna. Postałyśmy chwilę aż wyszedł do nas ochroniarz. Powiedział, że wejście tylko z zaproszeniami. Normalnie w szoku byłyśmy. Zrobiłyśmy odwrót. Kasia pokazała mi swoją ulubioną księgarnię, dała mi piękny prezent, pogadałyśmy chwilę i pojechałam do domu. W domu pożaliłam się Pani Kasi , a ona w ciężkim szoku że nas nie wpuścili. Prosiła żebyśmy przyszły do niej. Niestety ja nie miałam już szans. Nie obróciłabym autobusem w tą i s powrotem do 15 :(
Dobijam do brzegu :) U Kasi na blogu czytałam że to była impreza z prezydentem i w ogóle z wielką pompą. Dobrze mogli sobie poświętować ich prawo. Ale czemu nikt nie pomyślał żeby po tych wszystkich odznaczeniach, wyróżnieniach, przemówieniach resztę imprezy poświęcić także dla czytelników. Przecież ta biblioteka jest głównie dla czytelników a nie dla Pań tam pracujących i dla Prezydenta. Dla mnie to skandal jest. Kolejny raz władza pokazuje się że my zwykli obywatele jesteśmy dla nich niczym. Ale zobaczycie co będzie się działo w przyszłym roku przed wyborami. Wtedy znów będziemy ważni bo przecież każdy głos się liczy w starcie do wygranej. Znów będą rozdawać cukierki a nawet żywe kury by tylko zyskać podpis na liście. A ja wtedy pokaże gest Kozakiewicza i nie pójdę na żadne wybory. Jak tak mnie władza traktuje to ja tak samo potraktuje ją. Mój prezydent też od razu po wyborach przestał się do mnie odzywać po co przecież już jestem mu niepotrzebna, przecież już wygrał.
W naszym regionie jest strasznie mało spotkań autorskich, nie wiem z czego to wynika. Ale ja mam taki pomysł: gdy będzie następne spotkanie z nawet najwspanialszym autorem nie idźmy, niech będzie pusta sala, tylko organizator i zaproszony gość i puste krzesła.
wtorek, 10 grudnia 2013
162. ZAKRĘCONE ŻYCIE MADZI KOCIOŁEK
WYDAWNICTWO: Szara Godzina
DATA WYDANIA: 17 września 2013
LICZBA STRON: 240
ISBN: 9788364312014
Madzia ma 35 lat, pracuje w przedsiębiorstwie transportowym, jako
pracownik biurowy. Mieszka z rodzicami i bratem. Jest życiową niemotą, ofiarą
losu. Nie ma przyjaciół ani chłopaka. Nie dba o siebie, ubiera się szaroburo,
od lat ma tę samą fryzurę. Jeśli coś złego ma się zdarzyć możemy być pewni, że
zdarzy się właśnie Madzi. Pewnego dnia na drodze Madzi staje koleżanka z pracy,
która szybko mianuje się jej przyjaciółką. Pomaga jej odmienić życie o 360
stopni. Czy na lepsze? Czy o taki efekt Madzi chodziło? Z drugiej strony w głowie
dziewczyny pojawia się głos sumienia, który całkiem sensownie jej podpowiada,
co ma robić. Pierwszym zaleceniem jest zrobienie dwóch list: sukcesów i
porażek. Jak na razie większość zapisanych miejsc jest po stronie porażek.
Madzia bierze ster w swoje ręce. Dzięki Wioletce całkowicie zmienia swój wygląd
i styl ubierania. Niestety przegina w drugą stronę. Poza tym zbiera się
wreszcie na odwagę by zaczepić kolegę z pracy, który od dawna jej się podoba. W
pracy coraz lepiej jej się powodzi, w domu też nie najgorzej. Jednak takie życie
Madzi zaczyna ciążyć. Wręcz prowadzi do katastrofy. Główna bohaterka marzy o
tym by zniknąć. Co robić zadaje sobie pytanie Madzia. Jak wypośrodkować swoje
życie? Czy uda jej się być wreszcie szczęśliwą?
Szczerze przyznam, że z początku nie byłam zachwyconą tą książką.
Wręcz mogę powiedzieć, że w ogóle mi się nie podobała. Nie, nie chodzi o fabułę.
Chodzi o styl, konwencję, w jakiej napisane jest „Zakręcone życie Madzi
Kociołek”. Ale gdy tak porządnie się wczytałam, przyzwyczaiłam się i przestało
mi to przeszkadzać. Może dlatego że później wtrącenia autorki czy głosu
sumienia nie pojawiały się tak często.
Książka Edyty Świętek tylko z pozoru wydaje się lekkim czytadłem na
leniwe popołudnie. Gdy wczyta się w treść i trochę zastanowi można dojść do
bardzo ciekawych wniosków. Z jednej strony bawi, z drugiej skłania do
zastanowienia się nad sobą.
Postać Madzi Kociołek jest satyryczna, dość mocno przerysowana. Jest to
oczywiście efekt zamierzony autorki, która w ten sposób chce nam dać coś do
zrozumienia. Dzięki głównej bohaterce dowiadujemy się, że nie zawsze bliscy i
przyjaciele chcą dla nas jak najlepiej. Czasem całkiem obca osoba potrafi
mądrze doradzić i podać pomocną dłoń. Że posiadaniu konta na portalu
społecznościowym może prowadzić do zguby szczególnie wtedy, gdy nieumiejętnie
się nim zarządza. Że ludzie oceniają po pozorach, po wyglądzie zewnętrznym a
nie na podstawie tego, jacy naprawdę jesteśmy w środku. Tak naprawdę nawet nie
próbują nas poznać. Dowiadujemy się też, że zawiść i zazdrość nie znają granic.
Z drugiej strony dowiadujemy się, że przecież tak niewiele potrzeba by być
szczęśliwą. Wystarczy życzliwość kogoś z otoczenia, dobra rada, uśmiech i
trochę asertywności, której tak wielu z nas brakuje, na co dzień.
„Zakręcone życie Madzi Kociołek” to wspaniała książka, choć moje
początki z nią były trudne. Niesie w sobie przesłanie dla zakompleksionych
szarych myszek, aby uwierzyły w siebie, bo naprawdę są wiele warte, wystarczy
chcieć i trochę się otworzyć na świat. Ale także dla plastikowych pustych lal,
że wygląd zewnętrzny to nie wszystko i że trzeba popracować nad swoim wnętrzem
by być lepszym człowiekiem.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU SZARA GODZINA.
Etykiety:
Edyta Świętek,
Szara Godzina
Subskrybuj:
Posty (Atom)