poniedziałek, 9 lipca 2012

38. WIEM, CO JE MOJE DZIECKO

WYDAWNICTWO: WYDAWNICTWO LITERACKIE
DATA WYDANIA: 2012
LICZBA STRON: 306
ISBN: 978-83-08-04951-8


NOTA WYDAWCY:
"Praktyczny i apetyczny poradnik dla rodziców, niań, dziadków, opiekunów, lekarzy pediatrów, rodzinnych - dla wszystkich, którym leży na sercu troska  o zdrowie dziecka. Pierwsza tak rzetelna i przystępna książka, w której znajdziecie rady jak karmić dzieci, dbając przede wszystkim o ich poprawny rozwój.
Maleństwa w brzuchu mamy, niemowlęta, maluchy do trzeciego roku życia, przedszkolaki, uczniowie, aż po wiek dojrzewania - jak karmić nasze pociechy od pierwszych dni życia, aby w przyszłości były zdrowe, możliwie unikały chorób, zyskiwały odporność na różnego rodzaju choroby i dolegliwości?"

Gdy dostałam tę książkę pomyślałam: kolejny bezsensowny poradnik. Ale nic bardziej mylnego. Ja się tą książką zachwyciłam. Przejrzyście napisana, z sensem, bez głupich, lekarskich porad. Posiada nawet przepisy do wycięcia. Ale ja nie lubię niszczyć książek, więc przepisy te przepisuję.
W książce: „Wiem, co je moje dziecko” czytelnik znajdzie wiele porad. Czytając ją można stwierdzić, że racjonalne żywienie nie jest aż takie trudne jak nam się wydaje. Trzeba tylko wszystko robić z głową.
W książce tej można znaleźć porady jak żywić niemowlęta, dzieci starsze a także młodzież. Znajdują się tam liczne przepisy, przykładowe jadłospisy, tabele kalorii, dziennego zapotrzebowania odpowiednie do wieku a także normy żywieniowe. Omówione są także znane nam diety a także choroby cywilizacyjne takie jak bulimia i anoreksja.
Ja jestem bardzo zadowolona z tej książki. Pomoże mi ona troszkę odchudzić mojego syna, racjonalnie odżywiać córkę. Pomogła pozbyć się stereotypowego myślenia. Jest pomocna w komponowaniu posiłków tak, aby apetycznie wyglądały, były smaczne i zdrowe.
Bardzo polecam tę książkę. Czytelnicy: zwłaszcza mamy będą zachwycone. Ale polecam ją przede wszystkim babciom i dziadkom, którzy niekiedy karmią nasze dzieci bez opamiętania czyniąc z nich małe toczące się kuleczki. A później my – rodzice musimy sobie z tym problemem radzić.
Za możliwość przeczytania książki "Wiem, co je moje dziecko" dziękuję WYDAWNICTWU LITERACKIEMU. I mam cichą nadzieję, że obdarzy mnie ono  kolejnymi książkami do recenzji.

2 komentarze:

  1. takich książek nigdy dość i z chęcią sama bym ją przejrzała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do kwestii żywieniowych podchodzę generalnie na luzie, a tego typu książki kompletnie mnie nie interesują. Niemniej może się przyjrzę. Tymczasowo dorabiam sobie jako niania, a moi pracodawcy mają lekko mówiąc fioła na punkcie posiłków dla dzieci... Może ta pozycja mi się przyda jakoś. :)

    OdpowiedzUsuń