Bywają książki, które się czyta i idzie ja po grudzie. Ale są też takie, w których zakochujemy się od pierwszej kartki. „Najlepsze chwile w życiu” są właśnie taką książką, czytasz i nie możesz się od niej oderwać.
Sal to samotna dziennikarka, której ciężko zaakceptować swój wiek. Ubiera się wyzywająco i ekstrawagancko, imprezuje, ale to wszystko do czasu.
Laura ma idealne życie: mąż, dwójka dzieci, piękny dom. Niestety wszystko okazuje się złudne.
Ella po tragicznej śmierci męża mieszka sama w wielkim domu. Córka namawia ją by go sprzedała. Jednak Ella ma inny plan. Co z niego wyniknie?
Claudia bardzo lubi swoje mieszkanie w Londynie i nie wyobraża sobie, że mogłaby zamieszkać na wsi. To jest nie do pomyślenia. Ale czy na pewno?
Wszystkie dziewczyny są już po sześćdziesiątce, ale jak same twierdzą: teraz sześćdziesiątka to jak czterdziestka. Co jakiś czas spotykają się przy winku na ploteczkach, opowiadają sobie o sukcesach, porażkach, oczekiwaniach, marzeniach. Razem śmieją się i płaczą, cieszą się z sukcesów, wspierają w porażkach, dopingują w obliczu wyzwań.
„Najlepsze chwile w życiu” to książka w bardzo ciepłym klimacie. Czytając ją ma się wrażenie, że się jest jej częścią, piątą przyjaciółką. To jest niby lekka historia o wspaniałej przyjaźni, która przenosi góry. Ale nic bardziej mylnego. W tej jakże prostej opowieści można dopatrzeć się głębszych znaczeń. I tak czytamy o radzeniu sobie w obliczu tragedii, o zdradach, o radzeniu sobie z samotnością. O nieufności wobec obcych, o próbie zawładnięcia życiem innych, o mnóstwie niedomówień, które są przyczyną wielu nieporozumień. O sztuce wyboru, o tym, że nie wszystko jest takie jak na pierwszy rzut oka wygląda, o trudnych relacjach rodzinnych. Ale przede wszystkim to jest piękna opowieść o przyjaźni, miłości i zaufaniu. O odbudowywaniu wzajemnych relacji rodzinnych. O odkrywaniu tajemnic sprzed lat. O tym jak dziewczyny na nowo zdobywają pewność siebie, jak walczą o swoje nowe życie, jak znajdują nowe pasje i czerpią radość nawet z najprostszych rzeczy.
Ja bardzo żałuję, że tak szybko przeczytałam tę książkę. Mimo, że jest ona dosyć duża objętościowo to ja czytałabym drugie tyle. W tak trudnym czasie dla mnie takiej lektury i było trzeba. Daje nadzieje, pokazuje, że wbrew wszystkiemu należy walczyć, nie poddawać się. Trzeba wierzyć we własne siły i nie pozwalać burzyć swojego szczęścia, podkopywać poczucia własnej wartości. Udowadnia, że w życiu na nic nie jest za późno wystarczy chcieć. A przede wszystkim uczy nas czerpać radość i szczęście ze wszystkiego.
Jako, że grudzień za pasem książka ta będzie idealnym prezentem mikołajkowym lub gwiazdkowym dla kobiet w każdym wieku. Polecam z całego serca.
Laura ma idealne życie: mąż, dwójka dzieci, piękny dom. Niestety wszystko okazuje się złudne.
Ella po tragicznej śmierci męża mieszka sama w wielkim domu. Córka namawia ją by go sprzedała. Jednak Ella ma inny plan. Co z niego wyniknie?
Claudia bardzo lubi swoje mieszkanie w Londynie i nie wyobraża sobie, że mogłaby zamieszkać na wsi. To jest nie do pomyślenia. Ale czy na pewno?
Wszystkie dziewczyny są już po sześćdziesiątce, ale jak same twierdzą: teraz sześćdziesiątka to jak czterdziestka. Co jakiś czas spotykają się przy winku na ploteczkach, opowiadają sobie o sukcesach, porażkach, oczekiwaniach, marzeniach. Razem śmieją się i płaczą, cieszą się z sukcesów, wspierają w porażkach, dopingują w obliczu wyzwań.
„Najlepsze chwile w życiu” to książka w bardzo ciepłym klimacie. Czytając ją ma się wrażenie, że się jest jej częścią, piątą przyjaciółką. To jest niby lekka historia o wspaniałej przyjaźni, która przenosi góry. Ale nic bardziej mylnego. W tej jakże prostej opowieści można dopatrzeć się głębszych znaczeń. I tak czytamy o radzeniu sobie w obliczu tragedii, o zdradach, o radzeniu sobie z samotnością. O nieufności wobec obcych, o próbie zawładnięcia życiem innych, o mnóstwie niedomówień, które są przyczyną wielu nieporozumień. O sztuce wyboru, o tym, że nie wszystko jest takie jak na pierwszy rzut oka wygląda, o trudnych relacjach rodzinnych. Ale przede wszystkim to jest piękna opowieść o przyjaźni, miłości i zaufaniu. O odbudowywaniu wzajemnych relacji rodzinnych. O odkrywaniu tajemnic sprzed lat. O tym jak dziewczyny na nowo zdobywają pewność siebie, jak walczą o swoje nowe życie, jak znajdują nowe pasje i czerpią radość nawet z najprostszych rzeczy.
Ja bardzo żałuję, że tak szybko przeczytałam tę książkę. Mimo, że jest ona dosyć duża objętościowo to ja czytałabym drugie tyle. W tak trudnym czasie dla mnie takiej lektury i było trzeba. Daje nadzieje, pokazuje, że wbrew wszystkiemu należy walczyć, nie poddawać się. Trzeba wierzyć we własne siły i nie pozwalać burzyć swojego szczęścia, podkopywać poczucia własnej wartości. Udowadnia, że w życiu na nic nie jest za późno wystarczy chcieć. A przede wszystkim uczy nas czerpać radość i szczęście ze wszystkiego.
Jako, że grudzień za pasem książka ta będzie idealnym prezentem mikołajkowym lub gwiazdkowym dla kobiet w każdym wieku. Polecam z całego serca.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości WYDAWNICTWA MARGINESY. Z całego serca chciałabym podziękować Pani Zosi.
Mnie książka zachwyciła absolutnie. Wspaniała, cudowna, pełna ciepła.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ja z chęcią przeczytałabym poprzednią tej autorki. Niestety nie ma jej u mnie w bibliotekach.
UsuńNie słyszałam, ale po tej recenzji, wiem, że muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas 😍
Świat oczami dwóch pokoleń
Cieszę się, że Cię zachęciłam. Z przyjemnością Cię odwiedzę.
Usuń