WYDAWNICTWO: Novae Res
DATA WYDANIA: 2015
LICZBA STRON: 490
ISBN: 978-83-7942-703-1
Karina to młoda
dziewczyna, która wydaje się beztroska, czerpiąca z życia to, co najlepsze.
Jakże pozory mogą mylić. W rzeczywistości to krucha, szukająca miłości i
wsparcia kobieta, która w życiu doświadczyła tego co najgorsze.
Aleksander
na stałe mieszka w Kanadzie. Teraz przyjechał do Polski na wakacje u dziadków i
ślub siostry. Do tej pory nie był w stałym związku. Miał dziewczyny na jedną
noc. Nie chciał się z nikim wiązać i obarczać swoimi problemami.
Karina i
Alek spotykają się pewnego deszczowego dnia, na środku ulicy. Ona ratuje
potrąconego psa, On jej w tym pomaga. Od tej pory są prawie nierozłączni.
Przeczytawszy
rekomendacje pomyślałam, że to książka dla mnie. Nawet nie zdajecie sobie
sprawy jak bardzo się pomyliłam. Owszem jest to książka o potrzebie bliskości,
o miłości i przyjaźni. O tym jak jedna decyzja potrafi zmienić życie na zawsze.
Ale… no właśnie, jest ale i to nie jedno. Dla mnie ta książka jest taka aż za
bardzo. Moim zdaniem autorka przekombinowała. Ta historia powinna być zawarta w
maksymalnie 300 stronach. A tak to jest tu mnóstwo powtórzeń, zdarza się tak,
że zdania są pisane w różnych konfiguracjach tak, że wychodzi masło maślane.
Fabuła jest rozlazła jak w „modzie na sukces”. Książka słodka, aż do przesady.
Odniosłam wrażenie, że autorka pomysł miała świetny, ale nie do końca wiedziała
jak to dalej poprowadzić. A wiecie co mnie najbardziej denerwowało? Siostra
Alka ma narzeczonego obcokrajowca. Wszystkiego dialogi odbywające się z jego
udziałem, a było ich dość dużo, napisane były w języku angielskim. Nie jestem biegła,
jeśli chodzi o ten język, dlatego tak strasznie mnie to denerwowało. Bo nie
było tłumaczeń tych dialogów, a ja nie miałam ochoty szukać w słowniku. Dla
mnie to bardzo duże niedociągnięcie. Denerwowało mnie strasznie jedno potoczne
słowo nagminnie używane w tej książce a budzące moje zniesmaczenie, chociaż nie
jestem z tych delikatnych kobiet. Na koniec jeszcze jedno dość techniczne
niedociągnięcie, mianowicie okładka. Książka czytana była tylko raz, a okładka
wygląda tak jakby, co najmniej kilka lat leżała w bibliotece. Zeszła z niej
jakaś dziwna folia. Nawet mój syn stwierdził, że to musi być bardzo stara
książka.
Zdecydowanie
nie polecam. Mnie strasznie znudziła ta książka, czytałam ją ponad dwa tygodnie
i nie mogłam się doczekać końca.
Książkę przeczytałam w ramach akcji POLACY NIE GĘSI I SWOICH AUTORÓW MAJĄ za co serdecznie dziękuję.
Ja wprawdzie jeszcze książki nie czytałam wiec nie mogęwiele ppowiedzieć na jej temat. Zmienię zdanie jak przeczytam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńksiazkomiloscimoja.blog spot.com
Słyszałam że ta ksiązka ma zmarnowany potencjał. Dobrze,że sie na nią nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć co omijać.
OdpowiedzUsuńo, a do mnie własnie idzie. mam nadzieję, że nie jest aż taka zła ;)
OdpowiedzUsuń