WYDAWNICTWO: Replika
DATA WYDANIA:
13 listopada 2012
LICZBA STRON: 404
ISBN: 978-83-76742-06-9
Po przeczytaniu debiutanckiej książki Renaty Kosin „Mimo wszystko
Wiktoria” bardzo chciałam przeczytać kolejną – „Bluszcz prowincjonalny”. I tak
jak pierwsza książka tak i ta mnie oczarowała.
Historia dzieje się w małej wiosce na Podlasiu – w Bujanach. Do
rodziców przyjeżdża Anna wraz z dwójką dzieci. Wszyscy myślą, że na wakacje,
ona wie, że na dłużej. Anna ucieka z Warszawy po tym jak opuścił ją mąż. Nie
potraf się odnaleźć w mieszkaniu gdzie pusta jest druga połowa łóżka, szafa. Popada
w depresję, ciągle płacze. Wydaje się, że wyjazd i odcięcie się od przeszłości jest
najlepszym rozwiązaniem. Ania w Bujanach nawiązuje kontakty z dawno niewidzianymi
przyjaciółkami. Na nowo angażuje się w przyjaźń, czynnie pomaga. A to Bożenie,
która jest w depresji poporodowej, a to Agnieszce w schronisku, a to sąsiadom i
ich małemu wnuczkowi. Ma też dużo czasu dla siebie. Na nowo odkrywa w sobie
pasję do malarstwa, którym próbuje zarazić córkę. Wraca też miłość z przed lat –
Wojtek – z którym Anna na nowo znajduje wspólny język.
W „Bluszczu prowincjonalnym” autorka podejmuje wiele ważnych problemów,
które można spotkać na każdym kroku. Między inny wątek Arturka, którego rodzice
zostawili pod opieką dziadków a sami musieli wyjechać za granicę w poszukiwaniu
lepszego życia. A dziecko niemiłosiernie tęskni i co rusz próbuje zwrócić na
siebie uwagę innych. Także Agnieszki – pani weterynarz, która prowadzi przytulisko
dla bezdomnych zwierząt. Ciągle podrzucają jej nowe zwierzęta a pieniędzy na
prowadzenie działalności brakuje. Raka piersi i Mariusza, który po śmierci żony
no stop pije, do tego stopnia, że w końcu chcą mu zabrać dzieci. Aż wreszcie
Bożeny, która strasznie pragnęła dziecka, a gdy wreszcie pojawiło się na
świecie kobieta straciła całą radość życia.
Renata Kosin bardzo sprytnie opowiedziała historię Bujan i jej
mieszkańców. Pozwoliła odkryć tajemnice, których się nie spodziewałam,
trzymając w niepewności niemal do ostatniej kartki. Wspomina smaki dzieciństwa,
krajobrazy, a także czas, kiedy mieszkały z siostrą w jednym pokoju. Magda była
dla niej ideałem. Były przyjaciółkami na śmierć i życie. Anna była dla niej
najważniejszą osobą na świecie. A jednak okazało się, że siostra ma przed nią
tajemnice. Teraz, gdy siostra ma już rodzinę Anna czuje się przez Madę trochę
odrzucona, zepchnięta na boczny tor.
„Bluszcz prowincjonalny” to książka,
którą należy przeczytać. Już sama okładka sprawia, że nie sposób oderwać od
niej oczu. Przenosi nas w krainę ciepłej rodzinnej atmosfer, pełnej miłości,
przyjaźni. Wyzwala w czytelniku wiele pozytywnych uczuć i sprawia, ze nieraz
łza się w oku zakręci. To cudowna książka o życiu takim prawdziwym, prostym,
bez owijania w bawełnę. O ludziach, którzy pomagają innym, dają nie oczekując
nic w zamian. O tym jak mimo wszystko najważniejsza jest rodzina i powrót do
korzeni. Po prostu to jest książka z niepowtarzalnym klimatem.
Moje drogie czytelniczki bezapelacyjnie musicie przeczytać „Bluszcz
prowincjonalny” jeśli tego jeszcze nie zrobiłyście. Polecam z całego serca. Ja już nie mogę się doczekać kolejnej książki Renaty Kosin.
Po takiej rekomendacji trudno się nie skusić
OdpowiedzUsuńSkoro musimy to nie mamy innego wyjścia ;)
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Pójdę za Twoją radę z recenzji i poszukam tejże książki :)
OdpowiedzUsuńW takim razie chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo będę się za nią rozglądać w bibliotece, bo po takiej recenzji, nie można koło książki przejść obojętnie.
OdpowiedzUsuńNajlepsza książka z wszystkich jakie przeczytałam w 2012 roku :) Rewelacja!
OdpowiedzUsuń