WYDAWNICTWO: Filia
DATA WYDANIA:
11 września 2013
LICZBA STRON: 304
ISBN: 978-83-6362-232-9
„Przepis na szczęście” to cudowna książka. Prawdziwa gratka dla tych,
którzy czytali poprzednie książki Kasi Michalak. Dla tych co nie czytali też.
Na kartach książki znów spotykamy bohaterki nadziei, Poziomki,
Wiśniowego Dworku czy Sklepiku z Niespodzianką. Książka składa się z czterech opowiadań
poprzeplatanych przepisami kulinarnymi. Przyznam, że sięgając po „Przepis na
szczęście” nie spodziewałam się niczego wielkiego po tej książce. I kolejny raz
autorce udało się mnie zaskoczyć. Przyznajcie, że już sama okładka urzeka.
Dalsze losy bohaterek poprzednich powieści, mimo iż napisane w wielkim skrócie
przyciągają jak magnes. Przygodę rozpoczynamy wiosną z Lilianą, matką
czteroletniego chłopca, która próbuje zawalczyć o siebie. Upalne lato to
Bogusia, która znów się zamartwia i próbuje naprawiać świat. W nostalgiczną
jesień wkraczamy z Danusią, która z dnia na dzień zostaje postawiona w bardzo trudnej
sytuacji. Jak sobie z nią poradzi? A zima to nikt inny jak pozytywnie zakręcona
Ewa, która znów niebezpiecznie zaczyna kombinować. I kolejny raz na jej drodze
staje Ta Michalak.
Adekwatnie do każdej pory roku ułożone są przepisy na dania proste i
te bardziej skomplikowane. Na wykwintne przyjęcia i na ciepłe, rodzinne
spotkania przy stole. Wytłumaczone bardzo przystępnie, produkty podane w
normalnych proporcjach tak, że nawet ja będę potrafiła coś z tej książki
ugotować. Podoba mi się, bo większość przepisów jest takich domowych, swojskich
a nie takich jak w tradycyjnych książkach kucharskich gdzie sam tytuł potrawy
odstrasza. A co dopiero sposób jej przyrządzenia.
Tutaj Kasia Michalak obrazuje sposób przygotowania swoich przystawek, dań
głównych, deserów a nawet nalewek w sposób lekki a nawet z odrobiną humoru.
Wiadomo, że prawie każdy z nich został wypróbowany.
Gdy wzięłam „Przepis na szczęście” do ręki oderwałam się od niego
dopiero po przeczytaniu ostatniej historii. Wszystkie przedstawione w niej
kobiety łączy jedno – szukają one swojego przepisu na szczęście. Zapominają,
wybaczają, próbują, podejmują trudne decyzje, złoszczą się i płaczą. Czy uda im
się ten przepis znaleźć? Musicie przeczytać.
Książka ta porwała mnie całą w wir przeżyć bohaterek. Sprawiła, że współodczuwałam
wszystko, co się działo razem z Lilianną i resztą. Wywołała we mnie bardzo
silne emocje, poruszyła czułe struny, trzymała w napięciu, a przede wszystkim
zostawiła wielki niedosyt. Bo ja chciałabym czytać jeszcze i jeszcze. A nie w
telegraficznym skrócie.
Bardzo polecam tę książkę. Będzie doskonałym prezentem. Ja trzymałam
ją w rękach z prawdziwą przyjemnością.
"W imię miłości" pani Michalak skradła moje serce, więc nie mogę doczekać się, kiedy "Przepis na szczęście" wpadnie w moje ręce. :)
OdpowiedzUsuńKasi Michalak czytałam tylko Serię z Kokardką i bardzo mi się podobała, na pewno będę chciała przeczytać i te książkę.
OdpowiedzUsuńJak będę miała okazję to przeczytam tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńMam na nią ogromną ochotę, nie ukrywając zwłaszcza na te liczne przepisy kulinarne ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jej w palach, ale zaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękną recenzję.
OdpowiedzUsuń