wtorek, 22 stycznia 2013

88. DZIDZIUŚ. NIEWIELKA KSIĄŻECZKA O WIELKIEJ STRACIE



WYDAWNICTWO: ILUSTRATORNIA
DATA WYDANIA: 2012
LICZBA STRON: 24
ISBN: 978-83-932177-1-7
 
„Dzidziuś” to książka bardzo bliska mojemu sercu. Kto mnie zna trochę lepiej ten zapewne wie, dlaczego.
Miałam lekkie obawy, co do tej książki. Nie chciałam przeżywać wszystkiego od nowa, ale przełamałam się.
„Dzidziuś” to krótka historia pewnej rodziny. Mamy, taty i małej dziewczynki. I to właśnie oczami tej malej dziewczynki poznajemy przeżycia rodziny.  Historię o tym jak to rodzice powiedzieli jej, że będzie miała rodzeństwo. Dziewczynka opowiada o tym jak się cieszyła, jak robiła plany w związku z przyjściem dzidziusia na świat. Jej radość nie miała końca. Niestety los nie okazał się łaskawy. Mama straciła swojego okruszka. Szczęście nie trwało długo. Pozostała rozpacz, smutek i żal widzianymi oczyma małego dziecka.
„Dzidziuś” to piękna opowieść o poronieniu widzianemu z całkiem innej perspektywy niż zazwyczaj, bo oczami małego dziecka. Książka ta pokazuje jak sobie poradzić z żałobą, jak można upamiętnić nienarodzone dziecko. Myślę, że książka ta pomoże wielu rodzicom, a także i dzieciom po stracie. Ja ryczałam przy niej jak bóbr.
„Dzidziuś” ma piękną szatę graficzną. Twarda oprawa, cudowne lakierowane kartki. Proste, czarno białe, ale jak bogate w treść rysunki.
Książka „Dzidziuś” niesie w sobie przesłanie. Jakie? Przekonajcie się sami. Warto przeczytać.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Pani Agnieszce i WYDAWNICTWU ILUSTRATORNIA.

2 komentarze:

  1. Książeczka jest genialna.
    Wydawało mi się, że w takich sytuacjach pokrzywdzeni są tylko rodzice nienarodzonego dziecka. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że osierocone rodzeństwo również może mieć tyle gwałtownych odczuć.
    Bardzo mądra książeczka. Choć w zamierzeniu miała koić ból niedoszłego rodzeństwa to dla rodziców też jest niczym balsam.
    Tę ogromną stratę też sama przeżyłam... i to nie raz. Ale uważam, że książeczka ma w sobie jakąś moc uzdrawiania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację. Ja też doświadczyłam tych uczuć niestety :(

    OdpowiedzUsuń