WYDAWNICTWO: W.A.M
DATA WYDANIA: listopad 2011
LICZBA STRON: 276
ISBN: 978-83-7505-837-6
Niektórzy
uważają, ze kryzys w kościele rozpoczął się tuż po zakończeniu Soboru Watykańskiego
II. Związany był z reformami, jakie na tym Soborze zapowiedziano. Większość
twierdziło, że kryzys to kwestia interpretacji postanowień Soboru oraz pochopne,
nieprzemyślane wprowadzenie reform. W okresie tak zwanym posoborowym, w latach
1965-1978 pomiędzy zakończeniem obrad Soboru a wyborem Karola Wojtyły na papieża
zaobserwowano dziesięciokrotny spadek powołań kapłańskich i zakonnych. W sposób drastyczny spadła też liczba wiernych
uczestniczących w nabożeństwach, zauważono zanik codziennej modlitwy, a także pokaźny
spadek datków na Kościół.
Winą za
kryzys w kościele obarczamy także młodzież (hippisi, dzieci kwiaty) i towarzyszące
im używki (narkotyki, alkohol, seks). Twierdzono, ze to wszystko nie sprzyja „chodzeniu
do kościoła”.
Mim zdaniem to,
że „chrześcijanin jest na rozdrożu” to wina niektórych księży, którzy
duszpasterstwo uważają, jako dobrze płatny zawód, a nie powołanie. Którzy
ciągle wyciągają rękę po coraz większą „co łaska”. Niektórzy mają oficjalne
cenniki i wystawiają faktury za usługi. Dzisiejsi
księża zamiast nas pocieszać, być z nami w trudnych chwilach, wspierać nas wtedy,
gdy tego potrzebujemy ganią nas, ciągle mają o coś pretensje. Samo prowadzenie
się księży, ich zachowanie, zarozumialstwo, zadufanie w sobie sprawia, że
ludzie mogą wątpić. Przecież ludzie mają oczy i uszy i widzą, co rok nowy
samochód proboszcza, piękną willę oraz młodą gospodynię, która nie tylko
sprząta i gotuje księdzu.
Ale…
Prawdziwy
chrześcijanin, którego wiara jest mocna, wierzący w to, co słuszne, co prawdziwe,
nigdy nie zwątpi. Bo wiara to przecież nie ksiądz, nie piękny kościół.
Chrześcijanin
choćby był nie raz na rozdrożu tak jak ja i wielu innych wybierze tę jedną
słuszną drogę. Bo przecież zło czai się wszędzie, w każdej dziedzinie naszego
życia, a poddają się ludzie słabi. My wiemy, że są prawdziwi księża z powołania
i potrafimy ich znaleźć. A zresztą w
naszej wierze ksiądz jest tylko łącznikiem wiernych z Najwyższym Stwórcą. I tak
naprawdę modlimy się do Niego, nie do księży. Księża będą osądzeni tak samo jak
my.
Pewnie, że
bardzo często stajemy na rozdrożu. Narażeni jesteśmy na wiele pokus, dręczy nas
wiele wątpliwości, ale wybieramy to, co dla nas jest najlepsze bądź uczymy się
na błędach, ale wracamy.
Czyż nie mam
racji?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU W.A.M.
oj nie sięgnęłabym po tę książkę, absolutnie nie moja tematyka
OdpowiedzUsuń