wtorek, 25 września 2012

55. CHRZEŚCIJANIN NA ROZDROŻU

WYDAWNICTWO: W.A.M
DATA WYDANIA:  listopad 2011
LICZBA STRON: 276
ISBN: 978-83-7505-837-6

Niektórzy uważają, ze kryzys w kościele rozpoczął się tuż po zakończeniu Soboru Watykańskiego II. Związany był z reformami, jakie na tym Soborze zapowiedziano. Większość twierdziło, że kryzys to kwestia interpretacji postanowień Soboru oraz pochopne, nieprzemyślane wprowadzenie reform. W okresie tak zwanym posoborowym, w latach 1965-1978 pomiędzy zakończeniem obrad Soboru a wyborem Karola Wojtyły na papieża zaobserwowano dziesięciokrotny spadek powołań kapłańskich i zakonnych.  W sposób drastyczny spadła też liczba wiernych uczestniczących w nabożeństwach, zauważono zanik codziennej modlitwy, a także pokaźny spadek datków na Kościół.
Winą za kryzys w kościele obarczamy także młodzież (hippisi, dzieci kwiaty) i towarzyszące im używki (narkotyki, alkohol, seks). Twierdzono, ze to wszystko nie sprzyja „chodzeniu do kościoła”.
Mim zdaniem to, że „chrześcijanin jest na rozdrożu” to wina niektórych księży, którzy duszpasterstwo uważają, jako dobrze płatny zawód, a nie powołanie. Którzy ciągle wyciągają rękę po coraz większą „co łaska”. Niektórzy mają oficjalne cenniki i wystawiają faktury za usługi.  Dzisiejsi księża zamiast nas pocieszać, być z nami w trudnych chwilach, wspierać nas wtedy, gdy tego potrzebujemy ganią nas, ciągle mają o coś pretensje. Samo prowadzenie się księży, ich zachowanie, zarozumialstwo, zadufanie w sobie sprawia, że ludzie mogą wątpić. Przecież ludzie mają oczy i uszy i widzą, co rok nowy samochód proboszcza, piękną willę oraz młodą gospodynię, która nie tylko sprząta i gotuje księdzu. 
Ale…
Prawdziwy chrześcijanin, którego wiara jest mocna, wierzący w to, co słuszne, co prawdziwe, nigdy nie zwątpi. Bo wiara to przecież nie ksiądz, nie piękny kościół.
Chrześcijanin choćby był nie raz na rozdrożu tak jak ja i wielu innych wybierze tę jedną słuszną drogę. Bo przecież zło czai się wszędzie, w każdej dziedzinie naszego życia, a poddają się ludzie słabi. My wiemy, że są prawdziwi księża z powołania i potrafimy ich znaleźć.  A zresztą w naszej wierze ksiądz jest tylko łącznikiem wiernych z Najwyższym Stwórcą. I tak naprawdę modlimy się do Niego, nie do księży. Księża będą osądzeni tak samo jak my.
Pewnie, że bardzo często stajemy na rozdrożu. Narażeni jesteśmy na wiele pokus, dręczy nas wiele wątpliwości, ale wybieramy to, co dla nas jest najlepsze bądź uczymy się na błędach, ale wracamy.
Czyż nie mam racji? 

  Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU W.A.M.

1 komentarz: