Znana dziennikarka i podróżniczka Martyna Wojciechowska udostępnia fragmenty swoich listów oraz dzienników z podróży. Książka napisana jest cudownym, lekkim językiem. Czytałam ją jednym tchem i czułam się tak jakbym była w miejscach, które są ukazane w książce. Poznałam fakty o których nigdzie indziej nie czytałam.
Ekwadorskiego, myślącego tylko o seksie, szamana; kobiety w Namibii i Mongolii. Wędrowałam przez Japonię, Indie, Alaskę, Islandię. Dzięki tym zapiskom poznałam tradycję, obyczaje, kuchnię innych narodowości. Zwyczaje ludzi i zwierząt, trudności w porozumiewaniu się bez znajomości języka. Dowiedziałam się jak ważne są dla niektórych kultur rzeczy, gesty, słowa, które dla mnie są w ogóle nieistotne. Razem z Martyną poznałam ludzi z prawdziwą pasją, polowałam na anakondę i na rekina ludojada, malowałam twarz ochrą, jadłam jądra byka i świnki morskie. Przebierałam się w piękne ślubne sari, wspinałam się na szczyty. Choć to ostatnie to zajęcie akurat nie dla mnie.
Zapiski przeplatane są pięknymi, kolorowymi zdjęciami. W pamięci utkwiło mi zdanie z którym w 100% się zgadzam: "...Kończ każdy dzień, jakby miał być Twoim ostatnim...Nie odkładaj na jutro tego, co chcesz zrobić lub powiedzieć, bo jutra może nie być."
Witam! Do książki tej pewnie jeszcze nie raz powrócę, gdyż takie zbiory podróżniczych wspomnień po prostu się pochłania.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Wojciechowską, poza tym całkiem niedawno przekonałam się do książek podróżniczych, a ta wyjątkowo kusi :)
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanka Martyny Wojciechowskiej i sama również uwielbiam podróże i poznawanie świata. :) Mam wielką chrapkę na tę pozycję. Na razie czeka w kolejce. :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMam ją i czeka u mnie na swoją kolej ;) Jestem jej bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuń