WYDAWNICTWO: Filia
DATA WYDANIA: 24 września 2014
LICZBA STRON: 400
ISBN: 9788379882335
Wydawałoby się, że Karolina ma poukładane życie. Ciekawą pracę, ukochanego,
z którym układa sobie życie, rodziców, którzy, mimo, że po rozwodzie próbują
być przyjaciółmi i nie chcą przysparzać córce trosk. Niby wszystko prawie idealne,
ale Karolina pragnie czegoś więcej. Chciałaby zostać matką: wszak ma już swoje
38 lat i chciałaby posmakować macierzyństwa. Filip – jej partner nie do końca
jest przekonany czy też tego chce. Jednak wobec nacisków dziewczyny ulega.
Starania trwają dość długo jednak nic z nich nie wynika. Młodzi podejmują
leczenie, które jest żmudne i długie a nie daje 100% szans powodzenia. Karolina
jest coraz bardziej wyczerpana psychiczne. Fizycznie zresztą też. Sytuacji nie
ułatwia fakt, że niedługo Karolinie urodzi się przyrodnie rodzeństwo. Również
Filip przestaje czuć się komfortowo w tej sytuacji, czuje się jak maszyna,
brakuje mu spontaniczności, oddechu, nie chcę żeby wszystko sprowadzało się do
tematu dziecka. Dlatego coraz częściej ucieka w pracę i to w delegacji. Właśnie
podczas jednej z jego nieobecności Karolina przypadkowo spotyka swojego
przyjaciela z młodości – Chorwata Milana. Mimo, że oboje są w związkach chłopak
sporo sobie obiecuje po odnowieniu kontaktów. Tym bardziej, że dziewczyna niby
nie zamierzenie wyjeżdża sama na wakacje w miejsce gdzie Milan ma ją na
wyciągnięcie ręki.
Zagrała na moich uczuciach ta książka i to bardzo. Nie wiedziałam, o
czym jest tak książka tak naprawdę, okładka sugeruje całkiem inną fabułę.
Ciężko mi ją było czytać, bo ja też sporo przeszłam zanim na świecie pojawiły
się moje skarby.
To książka, która porusza bardzo trudny temat. Pokazuje jak cienka
jest linia między pragnieniem a obsesją. Nie każdy potrafi to rozgraniczyć,
często łatwo jest przesadzić. Tak dzieje się także tutaj. Ale „Gdy zakwitną
poziomki” to książka o miłości, mimo wszystko, o trudnej relacji z rodzicami i
ich partnerami. O przyjaźni, która próbuje się przerodzić w coś więcej. O
oszukiwaniu innych a przede wszystkim siebie. O życiu złudzeniami, o uciekaniu
od problemów i stwarzaniu ich tam gdzie ich nie ma. W książce tej marzenia
mieszają się z rzeczywistością, co sprawia, że bohaterka stoi w obliczu
trudnych wyborów.
Z początku ciężko mi się było wczytać w tę książkę. W ogóle mnie nie
wciągała. Czasem tak się zastanawiałam czy czasem jej nie odłożyć, ale w miarę
postępu historii książka zaczęła mnie wciągać. Miejscami wydawała mi się być trochę
naciągana, tak jakby autorka nie miała pomysłu jak dalej poprowadzić akcję.
Niemniej jednak książkę oceniam na plus. W porównaniu z debiutancką książką
Pani Agnieszki ta jest o niebo lepsza. Tylko brakowało mi tego takiego
dreszczyku, mocniejszych uderzeń.
Książka napisana jest lekkim, prostym językiem. Fabuła miejscami osadzona jest w przepięknych okolicznościach
przyrody. Autorka pokazuje nam namiastkę Chorwacji.
Bardzo mi się podobała ta książka, chociaż czytanie jej nie należało
do najłatwiejszych. Ale wcale nie żałuję, że ją przeczytałam. To mądra,
pozwalająca zastanowić niektórym czy warto walczyć, czy warto podejmować
niektóre decyzje. Czy jedna chwila zapomnienia, nieprzemyślanych działań warta
jest całego życia?
Mimo wszystko, mimo tych lekkich niedociągnięć „Kiedy zakwitną
poziomki” bardzo mi się podobała. Polecam, jako prezent pod choinkę, nowy
czytelnik na pewno się nie zawiedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz