Przeglądając różne blogi trafiłam na post dotyczący współprac blogerskich. Z większością tekstu się zgadzam. Z jednym zdaniem bym polemizowała: "Wiadomo
jednak, że nikomu nie zależy na recenzji powieści, o której każdy już zapomni po
premierze…" Otóż nie zgadzam się z nim ponieważ moim zdaniem nie sztuką jest promować książkę w okolicach premiery. Gdy na co drugim blogu jest recenzja tej właśnie książki. Portale, prasa i telewizja trąbią o niej na prawo i lewo i czasem ten tytuł już uszami wychodzi. Moim zdaniem należy przypomnieć o książce za 3 miesiące, za pół roku, za rok na blogu. Bo te książki po premierze często są zapominane jak twierdzi autorka tego zdania i zgadzam się z tym. Ale myślę też że wydawnictwo czy pisarzom powinno zależeć na recenzji za jakiś czas. Właśnie po to żeby przypomnieć ten tytuł który zaginął wśród tylu nowości wydawniczych. A Wy co o tym myślicie?
Książka żyje znacznie dłużej niż czas kiedy zaliczana jest do nowości. Tak uważam. Przecież czyta się czasem książki wydane dawniej i są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńPisarzom powinno zależeć na recenzjach zawsze, wiadomo szum na początku wokół książki jest największy, ale przypominanie o niej za pewien czas też jest niezbędne :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńW pełni popieram moich poprzedników. Zresztą z chęcią wchodzę na blogi, gdzie opisywane są starsze pozycje, a nie tylko same nowości:)
Zgadzam się. Niektóre wydawnictwa stosują właśnie taką politykę i proponują książki z całej oferty, bo dzięki temu można również te starsze tytuły przypomnieć czytelnikom. A nowości, choć sama je recenzuję, to na szczęście tytuły, które wybieram nie są aż tak rozpowszechnione w blogosferze i nie natykam się na nie na każdym blogu, są to pojedyncze sytuacje. I tutaj kłania się kolejny 'problem', część wydawnictw określa termin napisania recenzji i przeważnie są to okolice premiery, a książkę trzeba promować przez kilka miesięcy a nie tygodni, wtedy na pewno przyciągnie więcej czytelników, zwłaszcza, że rzeczywiście jak wchodzisz na blogi i wszędzie widzisz ten sam tytuł (tak na przykład było z Greyem) to Ci się odechciewa tego czytać, niezależnie od tego jak dobra by ta książka była.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że jak się czyta i widzi książkę na większości blogów to odechciewa się jej przeczytania, mam kilka takich pozycji, może kiedyś po nie sięgnę.
UsuńTeż uważam że promowanie książki powinno być stopniowe, napisanie o niej rok po premierze może przynieść więcej korzyści niż w czasie premiery.
Pozdrawiam.
Krótko i na temat: "Lubię to!"
Usuńpozdrawiam :)
"Słodkie słówka" powinny Ci się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o recenzje, wolę czytać je odnośnie starszych książek. Są bardziej dostępne, można kupić po promocjach i jest wiele wiarygodnych recenzji, bo nie czyta się na szybkiego i nie pisze się specjalnie pochwalnych opinii. Nowości nowościami, ale przecież nie tylko nimi mol książkowy żyje.
I do mnie dotarła książka "Plan żyć długo i szczęśliwie". Jestem ciekawa, czy przypadnie mi do gustu, bo to nie do końca był mój wybór odnośnie tego tytułu.
OdpowiedzUsuńA co do notek dotyczących współprac, tego, jak co powinno wyglądać, albo i nie, to wiesz co? Mam już ich serdecznie dość. Każdy stara się napisać niby coś od siebie, a tak naprawdę jedne osoby przez drugie przerzucają się mądrościami, które w ich mniemaniu są właściwie. A przecież ten temat jest kontrowersyjny. Każdy lubi co innego i nie sposób stworzyć jakichś wyznaczników...
Zgadzam się z tym, co więcej dużo częściej wybieram książki, które premierę miały w roku 2008, 2009 czy starsze. Z tego powodu uwielbiam chodzić do biblioteki, bo nie wszystkie wydawnictwa są skłonne przeznaczyć do recenzji książki nie najnowsze. A tak w ogóle, to ja kieruję się w wyborze powieści, którą chcę przeczytać jej tematyką, treścią, nie tym, czy jest nowa, premierowa, czy zapomniana i sprzed "wieku". Teraz, za sprawą kilku dziewczyn poszukuję "Marii i Magdaleny" Samozwaniec.
OdpowiedzUsuńKsiążki od Miry również mam.
OdpowiedzUsuń