poniedziałek, 15 października 2012

59. MACIERZYŃSTWO NON - FICTION



WYDAWNICTWO: CZARNE
DATA WYDANIA:  maj 2012
LICZBA STRON: 200
ISBN: 978-83-7536-375-3




„Macierzyństwo non – fiction” to książka rewolucyjna. Wreszcie ktoś odważył się napisać prawdę bez owijania w bawełnę. Autorka pokazuje w tej książce to, co my – matki wiemy od pierwszego dnia pojawienia się malucha na świecie. Tylko, dlaczego o tym nie mówimy? Boimy się żeby nie zniechęcić innych? Wstydzimy się?
W „Macierzyństwie non – fiction” czytamy o trzydziestoletniej kobiecie, której zmienia się życie, charakter, przyzwyczajenia. Krystal z chwilą zajścia w ciążę nagle zaczyna przeszkadzać hałas za ścianą, wcześniej kładzie się spać. Już nie imprezuje jak kiedyś do rana, w weekendy nie śpi do południa, nie wyjeżdża w podróże służbowe, nie spędza wakacji w ciepłych krajach.
Krystal – kobieta w ciąży ma teraz inne priorytety. Kupuje lepszy odkurzacz, większy samochód, wakacje spędza nad polskim morzem.
Od tej pory dla niej już nic nie będzie takie samo. Nawet wizyty i rozmowy z przyjaciółmi.
Joanna Woźniczko-Czeczott w książce „Macierzyństwo non – fiction” pokazuję „ciemną stronę” macierzyństwa. Dziwi się, czemu nikt jej nie powiedział, że nie jest ono takie kolorowe. Twierdzi, że wśród „dzieciatych” panuje zmowa milczenia, zakłamanie, zachwalanie rodzicielstwa. I ciągłe namawianie na dziecko w myśl zasady: czemu im ma być lepiej niż nam.
To książka, w której autorka wylewa swoje frustracje dotyczące jej macierzyństwa i pokazuje nam, na czym ono tak naprawdę polega, tak bez słodzenia. Kolki, kłopoty ze spaniem, choroby. Teraz już nie jest tak prosto. Krystal odkąd została matką już nie istnieje w środowisku dziecięcym, jako Krystal. Od teraz w piaskownicy, przedszkolu, szkole jest mamą Falon. I z tym się zgadzam, bo ja też jestem „mamą Zosi”.
Czytając opowieść Krystal czułam się tak jakbym czytała o sobie i swoim macierzyństwie.
Bo nie ma, co się oszukiwać. W pierwszych miesiącach macierzyństwa działamy jak roboty. Na płacz niemowlęcia reagujemy niemal histerycznie, chronimy je przed wszystkimi niebezpieczeństwami tego świata. Dla matki dziecko staje się wszystkim. Do tego stopnia, że zapomina ona o sobie, nie ma czasu na wyjście do kina, na imprezę czy do fryzjera.
Joanna Woźniczko-Czeczott twierdzi, że macierzyństwo jest nudne i monotonne. Po całym dniu zajmowania się dzieckiem, gdy ono już śpi, kobieta nie ma siły ani ochoty by zrobić coś dla siebie, żeby porozmawiać z mężem, pooglądać telewizję, poczytać.
Zmieniają się też relacje z ludźmi. „Niedzieciaci” odsuwają się od nas, już tak bardzo się nami nie interesują, wręcz nas nie lubią. Bo niby, o czym mają z nami rozmawiać? Nie potrafią zrozumieć, że nie zawsze mamy czas na spotkania czy na rozmowy przez telefon. Aż w końcu odpuszczają, żyjemy przecież w dwóch innych światach.
Jedyną osobą, która przestrzegała kry stal przed trudami macierzyństwa była jej własna matka.
Konkluzją autorki jest to, że nieposiadający dzieci w głębi duszy nam zazdroszczą, że chcieliby być rodzicami, ale nie potrafią się zdecydować, boją się.
„Macierzyństwo non – fiction to książka prawdziwa, świetnie napisana, z pewną nutką humoru.
Na pewno zachowam ją i dam w prezencie ślubnym mojej córce żeby decydując się na macierzyństwo była w pełni świadoma konsekwencji i wiedziała, że życie z dzieckiem nie jest tylko różami usłane.

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU CZARNE

3 komentarze:

  1. macierzyństwo non fiction - przerabiamy to każdego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam to na co dzień z moim dzieckiem, więc czytać już nie muszę ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde ktoś spisał to co ja głoszę od jakiegoś czasu.....z trójką dzieci wiem chyba wszystko w tym temacie, ale chętnie bym przeczytała ;)

    OdpowiedzUsuń