WYDAWNICTWO: CZARNE
DATA WYDANIA: maj 2012
LICZBA STRON: 200
ISBN: 978-83-7536-375-3
„Macierzyństwo
non – fiction” to książka rewolucyjna. Wreszcie ktoś odważył się napisać prawdę
bez owijania w bawełnę. Autorka pokazuje w tej książce to, co my – matki wiemy
od pierwszego dnia pojawienia się malucha na świecie. Tylko, dlaczego o tym nie
mówimy? Boimy się żeby nie zniechęcić innych? Wstydzimy się?
W
„Macierzyństwie non – fiction” czytamy o trzydziestoletniej kobiecie, której
zmienia się życie, charakter, przyzwyczajenia. Krystal z chwilą zajścia w ciążę
nagle zaczyna przeszkadzać hałas za ścianą, wcześniej kładzie się spać. Już nie
imprezuje jak kiedyś do rana, w weekendy nie śpi do południa, nie wyjeżdża w
podróże służbowe, nie spędza wakacji w ciepłych krajach.
Krystal –
kobieta w ciąży ma teraz inne priorytety. Kupuje lepszy odkurzacz, większy
samochód, wakacje spędza nad polskim morzem.
Od tej pory
dla niej już nic nie będzie takie samo. Nawet wizyty i rozmowy z przyjaciółmi.
Joanna Woźniczko-Czeczott w książce „Macierzyństwo non – fiction” pokazuję
„ciemną stronę” macierzyństwa. Dziwi się, czemu nikt jej nie powiedział, że nie
jest ono takie kolorowe. Twierdzi, że wśród „dzieciatych” panuje zmowa
milczenia, zakłamanie, zachwalanie rodzicielstwa. I ciągłe namawianie na
dziecko w myśl zasady: czemu im ma być lepiej niż nam.
To książka,
w której autorka wylewa swoje frustracje dotyczące jej macierzyństwa i pokazuje
nam, na czym ono tak naprawdę polega, tak bez słodzenia. Kolki, kłopoty ze
spaniem, choroby. Teraz już nie jest tak prosto. Krystal odkąd została matką
już nie istnieje w środowisku dziecięcym, jako Krystal. Od teraz w piaskownicy,
przedszkolu, szkole jest mamą Falon. I z tym się zgadzam, bo ja też jestem
„mamą Zosi”.
Czytając
opowieść Krystal czułam się tak jakbym czytała o sobie i swoim macierzyństwie.
Bo nie ma,
co się oszukiwać. W pierwszych miesiącach macierzyństwa działamy jak roboty. Na
płacz niemowlęcia reagujemy niemal histerycznie, chronimy je przed wszystkimi niebezpieczeństwami
tego świata. Dla matki dziecko staje się wszystkim. Do tego stopnia, że
zapomina ona o sobie, nie ma czasu na wyjście do kina, na imprezę czy do
fryzjera.
Joanna Woźniczko-Czeczott twierdzi, że macierzyństwo jest nudne i
monotonne. Po całym dniu zajmowania się dzieckiem, gdy ono już śpi, kobieta nie
ma siły ani ochoty by zrobić coś dla siebie, żeby porozmawiać z mężem,
pooglądać telewizję, poczytać.
Zmieniają
się też relacje z ludźmi. „Niedzieciaci” odsuwają się od nas, już tak bardzo
się nami nie interesują, wręcz nas nie lubią. Bo niby, o czym mają z nami
rozmawiać? Nie potrafią zrozumieć, że nie zawsze mamy czas na spotkania czy na
rozmowy przez telefon. Aż w końcu odpuszczają, żyjemy przecież w dwóch innych światach.
Jedyną osobą,
która przestrzegała kry stal przed trudami macierzyństwa była jej własna matka.
Konkluzją
autorki jest to, że nieposiadający dzieci w głębi duszy nam zazdroszczą, że
chcieliby być rodzicami, ale nie potrafią się zdecydować, boją się.
„Macierzyństwo
non – fiction to książka prawdziwa, świetnie napisana, z pewną nutką humoru.
Na pewno
zachowam ją i dam w prezencie ślubnym mojej córce żeby decydując się na
macierzyństwo była w pełni świadoma konsekwencji i wiedziała, że życie z
dzieckiem nie jest tylko różami usłane.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU CZARNE
macierzyństwo non fiction - przerabiamy to każdego dnia :-)
OdpowiedzUsuńmam to na co dzień z moim dzieckiem, więc czytać już nie muszę ;]
OdpowiedzUsuńkurde ktoś spisał to co ja głoszę od jakiegoś czasu.....z trójką dzieci wiem chyba wszystko w tym temacie, ale chętnie bym przeczytała ;)
OdpowiedzUsuń