Tak recenzja miała być wczoraj wieczorem i to całkiem innej książki. Ale jak ją przeczytałam to aż za głowę się złapałam. Bo jak ja mogłam napisać takie brednie. Musiałam być naćpana ale sama nie wiem co. Pisanie recenzji trwa u mnie długo. Po przeczytaniu książki najpierw myślę co mogłabym napisać. Później piszę fragmenty tego co mi przyjdzie do głowy. Później dopiero to rozbudowuję i piszę. A na końcu przepisuję do komputera. Najgorzej że najlepsze myśli wpadają mi jak usypiam, jak wieszam pranie, jak gotuję obiad. I nie zawsze mam notatnik pod ręką. To samo mam jak piszę swój blog (bo piszę o sobie). Muszę to jakoś udoskonalić.
"...Nie mam do siebie siły, po prostu nie mam do siebie siły! Czasami za to mam ochotę wyciągnąć z majtek gumkę i strzelić nią sobie w czoło, a po tak spektakularnym samobójstwie - za pomocą gumki - zapaść się pod ziemię. To tytułem wstępu a teraz po kolei..."
W książce tej wracamy do starych kątów i spotykamy się z dobrze znanymi nam bohaterami z książki "Rok w Poziomce".
Znów odwiedzamy Ewę, która urodziła córeczkę Julijkę. Razem z mężem Witoldem i psami pepsi i Gapą mieszkają w domku zwanym Poziomką.
Spotykamy także Karolinę i Andrzeja, którzy zmagają się z trudną sztuką wychowania bliźniąt - dwóch chłopców - którzy na przemian śpią, jedzą, bawią się. Rodzice nie mają przy nich ani chwili wytchnienia.
W książce tej czytamy o zmaganiach Ewy z uczuciem do najlepszego przyjaciela, o jej kłopotach małżeńskich, o podróży do Korei i do Indii. Pojawia się też wątek kryminalny.
W książce tej poznajemy też nowego członka rodziny - Jasię - nianię Julii, której życiorys jest bardzo skomplikowany i smutny.
I znów mogłam się przenieść w świat, w którym wszystko jest piękne, cukierkowe. Czasami aż przesłodzone. W świat w którym mimo przeciwności losu wszystko się układa tak jak trzeba. Ale jest to też książka o tym jak sobie radzić z sytuacjami, które na pozór wydają się nierozwiązywalne. Czytając 'Powrót do Poziomki" chciałoby się chociażby odwiedzić takie miejsce. Żeby odpocząć, pomyśleć, zastanowić się nad sobą. We mnie książka ta wzbudziła chęć posiadania własnego zwierzęcia. Niestety nie mogę przekonać do tego pomysłu swoich domowników :(
Dziękuję Pani Michalak za to, że po raz kolejny umożliwiła mi oderwanie się od szarej rzeczywistości. W "Powrocie do Poziomki" zatopiłam się bez pamięci. I czytałam, czytałam, czytałam... Bo i język, którym książka jest napisana jest prosty, dzięki czemu czyta się szybko. I bez długich opisów co dla mnie jest wielkim plusem.Książka wywołała we mnie śmiech i radość, smutek i łzy. Dziękuję raz jeszcze.
To juz kolejna pozytywna recenzja. Ja mam trochę mieszane uczucia, ale może kiedyś dam "poziomce" szansę. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen cytat mnie powalił :D Z pewnością niedługo przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam już jakiś czas temu i spodobała mi się. Co prawda bywały momenty, gdy główna bohaterka nieco mnie irytowała, jednak idealnie pasowała też do całości utworu ;) Szkoda, że to już koniec opowieści o Poziomkowych mieszkańcach.
OdpowiedzUsuń