Długo zastanawiałam się co napisać o tej książce. Byłabym w stanie podsumować ją jednym zdaniem. Ale nie będę taka i spróbuję coś skrobnąć :)
Zwykła rodzina: ojciec Stefan, matka Romana i trzy córki: Teodora, Matylda i Marysia.
Pewnego dnia podczas odpoczynku nad morzem dochodzi do tragedii. Stefan za daleko wypływa w morze i się topi. Za wypadek ten obwinia się najstarsza córka Teodora i żyje z poczuciem winy bardzo długo.
Po kilku latach Teodora zakochuje się i zachodzi w ciążę. Jednak matka wybija jej z głowy tę miłość i zmusza do najgorszej rzeczy na świecie - do oddania dziecka. Teosia pamiętając tragedię godzi się na to, uważając że jest matce coś winna. Na szczęście dziecko - Natalia oddane zostaje dalekiej rodzinie.
W książce pojawia się też inny wątek. Ewy - uczennicy, która przeżywa porażki miłośne, traci przyjaciółkę. Nikt nie wie że losy Ewy i Natalii zetkną się ze sobą.
Powiem szczerze. Ja nie poleciłabym nikomu tej książki. Aż dziwię się, że dobrnęłam do końca ale ja nigdy nie odkładam nieprzeczytanej książki. Męczę się do końca. Dla mnie była ona nudna, dziwna i czasami denerwująca.
Już na starcie miałam mieszane uczucia. Takie książki bywają fajne, aczkolwiek tylko bywają. Jeśli mówisz, że odradzasz, to uwierzę na słowo i będę się trzymać od niej z daleka. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, książka dziwna i męcząca. Przeczytałam kilkadziesiąt kartek i odłożyłam. Rozczarowałam się, bo wcześniejsze powieści Landau, takie jak "Siostry" i "Przeczucie" bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuń