WYDAWNICTWO: MUZA
DATA WYDANIA: 22 kwietnia 2015
LICZBA STRON: 512
ISBN: 978-83-7758-989-2
Cztery kobiety i cztery historie ich życia. Wszystkie się ze sobą
przyjaźnią jedne mniej inne bardziej. Ale zawsze znajdą chwilę czasu by pobyć ze
sobą, porozmawiać przez telefon czy choćby napisać mejla. Mają do tego okazję
już teraz gdyż wybierają się na bal absolwentów. Wszak wszystkie chodziły do
jednej klasy. Czy spotkają się tam wszystkie. Czy uda się jednej z nich
dojechać z bardzo daleko. Niczego nie wiedzą do końca.
Jaśka mieszka w Szwecji. Tam prowadzi osiągającą sukcesy na rynku
międzynarodowym firmę. Jej życie osobiste też jest w dobrej kondycji.
Iwona to aktorka, która czasy świetności ma już za sobą. Teraz dorabia
sobie grając w reklamach telewizyjnych. Prowadzi też sklep do spółki z kuzynką.
W życiu prywatnym to wolny ptak skaczący z kwiatka na kwiatek i nieumiejący
zagrzać miejsca nigdzie na dłużej.
Barbara to wdowa bardzo ciepło i z sentymentem wspominająca swojego męża,
chociaż za życia dał jej do wiwatu. Teraz jej całym życiem jest wnuk, którego
pomaga wychowywać i bardzo egoistyczny syn, który nie przyjmuje do wiadomości,
ż Barbara może mieć swoje życie.
Maria to malarka, która po wyjściu za mąż musiała porzucić swoją
pasję. Zajmuje się domem, mężem i spełnianiem jego marzeń i pragnień. Żyje jak
więzień w złotej klatce.
Dzień po wspomnianej wcześniej imprezie mąż Marii stwierdza, że dusi
się w ich małżeństwie, że poznał młodszą kobietę i że odchodzi. Po pierwszym
szoku Maria pakuje swoje najbardziej osobiste rzeczy i wyprowadza się na wieś.
Ma dom po swojej ukochanej ciotce Teresie. To tu teraz toczy się przeważnie
fabuła książki. Maria nadzwyczaj szybko integruje się z mieszkańcami Garbatki.
Przygarnia psa i dwie zagubione dusze i próbuje układać sobie życie na nowo.
Nawet nieźle jej to wychodzi. Odwiedzają ją przyjaciółki, najczęściej Barbara z
wnukiem, ma ogromne wsparcie z wielu stron. Remontuje dom, później drugi,
adoptuje dziecko i co najważniejsze zaczyna malować.
Powiem Wam, że oczarowała mnie ta książka. Może miejscami trochę
bajkowa, trochę przesłodzona, ale mnie się bardzo podobała. Ta ogromna siła
przyjaźni nie tylko na dobre, ale przede wszystkim na złe. To uczucie, że
dziewczyny mogą liczyć na siebie zawsze i wszędzie aż im zazdrościłam. W
trakcie czytania książki przewinęło się przeze mnie wiele emocji. Złość,
radość, smutek, żal. Cieszyłam się razem z bohaterką i razem z nią płakałam. Z
zaskoczeniem odkrywałam skrywane przez wiele lat tajemnice, a także patrzyłam z
boku na nieśmiało budzące się miłości.
Autorka w książce poruszyła bardzo dużo różnorodnych i trudnych
tematów. Ale zrobiła to w sposób niezwykle przystępny i taki do udźwignięcia. W
„Kwitnącym krzewie tamaryszku” przeczytamy o orientacjach seksualnych, o alkoholizmie, o porzuceniu czy też
odrzuceniu, tęsknocie. O tym jak człowiek potrafi być zawzięty w swoim gniewie,
o okrucieństwie, o stresie pourazowym. Ale przeczytamy też o pięknej miłości w imię,
której gna się na koniec świata i o przyjaźni, o bezgranicznym zaufaniu i powierzeniu
siebie drugiemu człowiekowi. O ocalaniu wspomnień, o spełnianiu marzeń, i o
byciu tym, kim chce się być naprawdę.
Powiem Wam, że to piękna książka. Jej akcja toczy się przez wiele lat.
Jest wartka, nie pozwala się nudzić, trzyma w napięciu. Chociaż jest dość
obszerna objętościowa pochłania się ją z prędkością światła. Po poprzedniej
lekturze, która mnie strasznie zmęczyła tak była idealna na to, aby się zrelaksować
i chociaż na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości.
Książkę przeczytałam w ramach akcji POLACY NIE GĘSI I SWOICH AUTORÓW MAJĄ za co serdecznie i z całego serca dziękuję.
Brzmi naprawdę ciekawie:)
OdpowiedzUsuń